Skoda Citygo iV

Cztery miesiące i 6 tys. km jazdy Skodą City Go iV mamy za sobą. 4 tys. km przejechane w warunkach jesiennych temperatur ~ 10 +, reszta w ujemnych temperaturach (min -22) potrafiło zaskoczyć wartościami osiągów na jednym ładowaniu. I to na plus jak i minus.

W pierwszym okresie, przy pokonywaniu ok 70 km dziennie, wyłącznie w administracyjnych granicach Warszawy, średnie zużycie 11,5 kWh/100 przełożyło się na ładowanie baterii co trzeci dzień z domowej ładowarki jednofazowej. Tu uwaga (!), jeśli rozładujemy baterie do 15-20% pojemności, ładowanie „z gniazdka” do 100% zajmuje 26 h z małym okładem. Zgodnie z zaleceniami producenta, w pierwszym okresie użytkowania nie ładowaliśmy baterii na „szybkich” ładowarkach.

Realny zasięg przy trybie „normalnym” czyli włączone AC, 22 st, radio, telefon, kamera, bez systemu rekuperacji i baterii naładowanej do 80% – to dystans 160 km. I to praktycznie bez przekłamań, jak to bywało przy pojazdach z napędem elektrycznym innych marek.

Przy naładowanej baterii na full, stosując tryb jazdy ECO + czyli max prędkość 80 km/h, przyspieszenie 14 s, bez AC, dmuchawa na 10% mocy i oczywiście tryb drive B, czyli odzyskiwanie energii z hamowania to zasięg jaki zaprezentował komputer pokładowy to 370 km! Cieszy oko – i w zasadzie tyle. W ruchu miejskim, gdzie trzeba ruszać z pod świateł raczej dynamicznie (inaczej się „nasłuchasz”), a jazda zgodnie z przepisami 50, a nie daj boże 30 km/h, grozi rozjechaniem. Zasady eko drivingu ciężko jest stosować w praktyce. Zatem po przejechaniu kilkunastu km zasięg z 370 robi się 320, a po kolejnych kilkunastu 250. Ale to i tak satysfakcjonujący wynik. Jeśli korzysta się z obwodnicy, gdzie jazda z prędkością <100 km/h to norma, również trzeba liczyć się z szybkim wyczerpaniem baterii.

Ostatnie dni stycznia przyniosły ujemne temperatury, i jak się należało spodziewać, zasięg deklarowany przez producenta topniał w oczach. Przy temp -20 st. C. spadł o połowę na baterii naładowanej na 100% i aucie zaparkowanym na noc w ogrzewanym garażu. Ale jak jest zima to musi być zimno… jak mawiał klasyk. Nie mniej, jeśli mamy sytuację „podbramkową” , w której np. nie doszacowaliśmy dystansu do pokonania i zrobiło się niebezpiecznie „krótko” z prądem, zawsze można przejść na tryb ECO+, założyć czapkę i zyskać moc na przejechanie ~ dwudziestu dodatkowych kilometrów. Ujemne temperatury podniosły średnie zużycie z 11,5 do 14,5 kWh/100 km przy zachowaniu tego samego stylu jazdy. Swoją drogą, ciekawe, jak to będzie z ładowanie i chłodzeniem baterii, gdy przyjdzie lato z temperaturami < 30 st. C.

Podsumowując kwestię kosztów użytkowania – temperatura panująca na zewnątrz, temperament kierowcy, styl jego jazdy ma decydujące znaczenie na ekonomikę eksploatacji i nie ma tutaj różnicy co napędza nasz pojazd, ropa, benzyna, gaz czy prąd. W naszej ocenie CitiGo iV mile zaskakuje, tym jak się prowadzi, co zapewne jest cechą elektryków dzięki niskiemu środkowi ciężkości i rozłożeniu baterii w podłodze. Wszystkie nierówności wybiera wręcz znakomicie. Przyspieszenie od 0-60 km/h – rakieta (ale bez przesady) nie ma obawy braku mocy przy wyprzedzaniu, ale to że nie jest to wyścigówka to wiemy.

Wnioski:

  • „elektryk” to auto drugiego wyboru, właśnie do miasta… na dojazdy z przedmieść, na bazarek itd. o wyjazdach
    gdzieś dalej raczej bym zapomniał…
  • benefity w postaci darmowego parkowania w strefie płatnej (mowa o Warszawie), dostępność BUS PASów (jak
    inni nieuprawnieni nie blokują)
  • minusy – nie widzę ładowania „elektryka” mieszkając w bloku

W następnym materiale postaramy się odpowiedzieć na pytanie czy „elektryk” przyjmie się i sprawdzi w firmach.